Sztuka dyplomacji

przez | 17 sierpnia 2010

Tradycyjna dyplomacja polega na tym, że państwa starają się wpłynąć na zachowania innych państw, podejmując konkretne działania lub powstrzymując się od działań albo prowadząc dyplomację publiczną. Posługując się dyplomacją w celu wykorzystania siły, dane państwo może:

  • Wyrazić wobec innego kraju – publicznie lub w sposób poufny – swoje niezadowolenie z wybranej przez ten kraj polityki.
  • Wskazać, że jeśli dany kraj w określony sposób zmieni swe postępowanie, doprowadzi do poprawy wzajemnych stosunków.
  • Zagrozić negatywnymi konsekwencjami, jeśli dany kraj nie zmieni swego postępowania.
  • Zwrócić się do jakiegoś ciała międzynarodowego, aby uzyskać legitymizację swego stanowiska, a w ten sposób uzyskać poparcie innych państw.
  • W zamian za pożądane działania dać drugiemu krajowi coś, co chciałby otrzymać (uznanie dyplomatyczne, pomoc zagraniczną).
  • Odebrać coś danemu krajowi (zmniejszyć pomoc zagraniczną, wycofać dyplo-matów, zerwać stosunki dyplomatyczne), jeśli podejmie niepożądane działania.

Dyplomacja zaczyna się zwykle od tego, że strony, opierając się na bezpośredniej lub pośredniej komunikacji, zmierzają do jakiegoś ułożenia się – osiągnięcia porozumienia w danej kwestii. Postępowanie to może się obywać bez słów, gdy każda ze stron zdaje sobie sprawę, że każde jej posunięcie w pewnym kierunku wywołuje reakcję drugiej strony. Możliwe jest też prowadzenie otwartych negocjacji, kiedy to jedna strona składa oficjalną propozycję, a druga udziela jej stosownej odpowiedzi; powtarza się to na ogół wiele razy, aż zostanie osiągnięty kompromis. W obu jednak przypadkach na ogół mamy do czynienia z wzajemnością – każda strona reaguje stosownie do posunięć drugiej strony.

Rzadko się zdarza, aby państwa prowadziły tego rodzaju dyplomatyczne po-stępowanie w sytuacji równych sił. Każde z nich zna potencjały sił (własny i oponenta) oraz posiada informacje w sprawie własnych celów. Choć zatem wynik niemal zawsze jest obustronnie korzystny (w przeciwnym razie – po co byłoby to wszystko?), raczej nie zadowala obu stron w równej mierze.

Układanie się i negocjacje są procesem złożonym i komplikowanym przez co najmniej dwa ważne czynniki. Po pierwsze, w przypadku większości państw proces ten przebiega równocześnie na dwóch poziomach: międzynarodowym (między państwami) oraz krajowym – gdyż negocjatorzy występujący w imieniu państwa oraz różne wewnętrzne grupy muszą uzgodnić pozycję negocjacyjną oraz zapewnić ratyfikację porozumienia osiągniętego przez dwa państwa. Politolog Robert Putnam mówi w związku z tym o ?dwupoziomowej grze”. Taką dwupoziomową grą są międzynarodowe negocjacje handlowe w ramach Światowej Organizacji Handlu. Na przykład Japonia i Korea Południowa spierają się ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie liberalizacji rynku ryżu. Stany Zjednoczone popierają jego liberalizację, aby poprawić swój bilans handlowy w wymianie z obu krajami Azji; broniąc takiego stanowiska, wspierają też swych krajowych producentów ryżu z Kalifornii i Teksasu – stanów ważnych z punktu widzenia głosów wyborczych. Japonia i Korea Południowa mają do czynienia z potężnymi wewnętrznymi grupami interesów przeciwstawiającymi się liberalizacji; należą tu między innymi rolnicy uprawiający ryż we wszystkich niemal okręgach wyborczych. Tak więc zarówno Stany Zjednoczone, jak i Japonia czy Korea Południowa prowadzą dwie grupy negocjacji: z obcym państwem oraz na arenie polityki wewnętrznej. Gra taka jest niezwykle złożona, gdyż ?posunięcia, które dla danego gracza przy jednej planszy są racjonalne, […] mogą być dla niego niepolityczne przy drugiej planszy”. Realiści uważają, że w przypadku takiej dwupoziomowej gry głównym czynnikiem ograniczającym jest struktura systemu międzynarodowego, podczas gdy liberałowie chętniej uznają znaczenie czynników presji i bodźców wewnętrznych.

Po drugie, układanie się i negocjacje są po części uwarunkowane kulturowo. Ich metody są w rozmaitych kulturach różne – pogląd ten przyjmują liberałowie, którzy przywiązują wagę do różnic między państwami. Wyróżniono przynajmniej dwa style negocjacji, które mogą prowadzić do zupełnie rozbieżnych wyników.

I tak, podczas prowadzonych w latach 70. negocjacji na temat Nowego Międzynarodowego Ładu Ekonomicznego styl negocjacyjny przyjęty przez Południe był określany przez kulturę. W szczególności podczas rozmów o konkretnych sprawach kraje Południa argumentowały w stylu dedukcyjnym – od ogólnych zasad do szczególnych zastosowań. Uważały zatem, że ich zadaniem jest uzgodnić we własnym gronie podstawowe zasady Nowego Międzynarodowego Ładu Ekonomicznego, pozostawiając szczegóły do dopracowania w późniejszym terminie. Metoda ta wygodnie maskowała konflikty w sprawach szczegółów – aż do jakiegoś kolejnego etapu. Ta metoda Południa wyraźnie kontrastowała z podejściem preferowanym przez wiele krajów Północy, które wolały dyskusję o konkretnych szczegółach, unikając wzniosłej debaty filozoficznej. Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Wielka Brytania – główne państwa Północy – chciały pragmatycznie zająć się konkretnymi problemami i rozwiązywać szczegółowe kwestie, zanim jeszcze wykrystalizują się szersze zasady. Te różnice między metodami negocjacji doprowadziły po części do martwego punktu, a w końcu do niemożności osiągnięcia jakichkolwiek znaczących ustępstw.

W świecie powiązań komunikacyjnych coraz bardziej popularną techniką dyplomatyczną staje się dyplomacja publiczna. Polega ona na tym, że państwo stara się stworzyć swój ogólny wizerunek, zwiększający jego zdolność osiągania celów dyplomacji. I tak, międzynarodowe podróże byłej pierwszej damy Hillary Rodham Clinton, uwypuklając rolę kobiet, miały propagować humanitarny wizerunek Stanów Zjednoczonych zbudowany wokół troski o ludzi, w tym także o kobiety i dzieci, oraz wspierania wartości demokracji i praw człowieka.

Dyplomacja publiczna stała się szczególnie przydatnym instrumentem dyplomatycznym przed rozpoczęciem wojny w Iraku w 2003 roku oraz w jej trakcie. Amerykańskie osobistości rządowe – zwłaszcza sekretarz stanu Colin Powell, doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Condoleezza Rice oraz sekretarz obrony Donald Rumsfeld – nie tylko przekonywały do wojny Amerykanów, udzielając wywiadów dla mediów i publikując artykuły w czasopismach, ale też prowadziły działalność lobbystyczną w krajach zaprzyjaźnionych i nieprzychylnych, wykorzystując w tym celu zarówno bezpośrednie negocjacje, jak i pośrednie oddziaływanie różnych środków przekazu, w tym także niezależnych mediów arabskich w rodzaju telewizji Al-Dżazira. Departament stanu uruchomił kampanie medialne adresowane do świata arabskiego i przeznaczył 30 min dolarów na nową bliskowschodnią sieć rozgłośni radio-wych dla arabskiej młodzieży. Będzie ona nadawała arabską i zachodnią muzykę pop, a jednym z jej celów ma być osłabienie nastrojów antyamerykańskich. W erze komunikacji państwa mają do dyspozycji jeszcze jeden instrument dyplomacji.

Źródło: K. Mingst, Podstawy stosunków międzynarodowych, Warszawa 2006.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *