Nicolai Hartmann

przez | 20 sierpnia 2010

Życie

Nicolai Hartmann (1882-1950) pochodził z Niemców Bałtyckich, urodził się w Rosji, skończył uniwersytet w Petersburgu. Na dalsze studia wyjechał do Niemiec i tam na stałe pozostał. Doktoryzował się, a potem w 1909 r. habilitował w Uniwersytecie Marburskim. W nim też otrzymał swą pierwszą katedrę filozofii. Przeszedłszy do nowo utworzonego Uniwersytetu w Kolonii, wkrótce potem powołany został do Uniwersytetu Berlińskiego i wybrany, jedyny wśród filozofów, do Pruskiej Akademii Nauk: otrzymał tedy już w młodych latach najwyższe odznaczenia naukowe Niemiec. Narodowi socjaliści, choć im nie odpowiadała filozofia Hartmanna, nie zdecydowali się na usunięcie go z jego stanowiska. A gdy po raz pierwszy po skończonej wojnie zjechali się niemieccy filozofowie, to jemu oddali przewodnictwo.

Poprzednicy

Hartmann wyszedł ze szkoły marburskiej i wraz z Cassirerem uchodził za najwybitniejszego ucznia Cohena i Natorpa. Jednakże był daleki od ich stanowiska epistemologicznego ? idealistycznego, abstrakcyjnego, monistycznego. I z pierwiastka kaniowskiego szkoły niewiele zostało w jego poglądach. Podziwiał natomiast Arystotelesa, na którego szkoła patrzyła niechętnie: Stagiryta odpowiadał mu zarówno swym stanowiskiem kompromisowym, jak i upodobaniem do pełnego rozwijania zagadnień filozoficznych. Upodobanie to zbliżało go także do Hegla. W Kolonii kolegował z czołowym przedstawicielem fenomenologii, Schelerem: metoda fenomenologiczna, ujawniająca różnorodność form w bycie, poznaniu i działaniu, odpowiadała tendencjom Hartmanna; przejął ją częściowo i zastosował zwłaszcza w etyce.

Prace

Hartmann był najpłodniejszym z wybitnych myślicieli swego pokolenia, autorem książek licznych i obszernych. Zaczął od prac historycznych, o Platonie i Proklosie. Pierwszą wielką jego pracą systematyczną była Grundzuge einer Metaphysik der Erkenntnis, 1921 (sam tytuł był paradoksem: pokolenie Hartmanna teorię poznania właśnie przeciwstawiało metafizyce, miało za broń przeciw niej). Potem przyszło znów dzieło historyczne: Philosophie des deutschen Idealismus, 1923-1929, a jednocześnie wielka etyka (Ethik, 1926), potem ontologia w trzech częściach, w latach 1933-1940, i w tym samym czasie filozofia ducha (Das Problem desgeistigen Seins, 1933). Wcześnie opracował filozoficzną biologię, a podczas drugiej wojny filozofię przyrody (w 1943 r.) i estetykę (w 1945 r.), która pośmiertnie w 1953 r. ukazała się w druku. Z licznych mniejszych jego rozpraw szczególniej ważna jest Diesseits von Idealismus und Realismus, 1913, a z referatów w Pruskiej Akademii ? Der philosophische Gedanke und seine Geschichte.

Poglądy

Pogląd na filozofię

Hartmann rozumiał filozofię po prostu jako naukę; twierdził, że zadanie jej jest to samo: poszukiwanie prawdy. Było to rozumienie najbardziej naturalne, jednakże w XX w. bynajmniej nie powszechne: relatywizm zrobił swoje, wytworzył przekonanie, że filozofia jest wyrazem raczej temperamentu filozofa niż prawdy. Wytworzył je zwłaszcza w historii filozofii; i przeciw niej wystąpił Hartmann z oskarżeniem, że interesuje się tym, co dany filozof twierdził, a nie tym, co odkrył; że błędom poświęca tyleż uwagi, co prawdzie; że nie zastanawia się nad tym, co w poglądach filozoficznych jest prawdą, a co fałszem; że jest traktowana na podobieństwo historii sztuki i obyczajów, a nie nauki; że szuka tego, co głębokie i oryginalne, nie pytając, czy jest prawdziwe. Byłoby to usprawiedliwione, gdyby filozofia była wyłącznie rzeczą subiektywnego przekonania i gdyby były w niej same rozbieżności. Tymczasem tak nie jest: rozbieżne są systemy różnych filozofów, ale na systemach filozofia się nie kończy: także poza nimi może dochodzić i dochodzi prawdy. A nawet najbardziej różniące się między sobą systemy ? Heraklita i Parmenidesa, Demokryta i Platona, Locke’a i Leibniza ? mają pewne założenia wspólne. Jest więc podstawa do innego traktowania filozofii.

Realizm

W jaskrawym przeciwieństwie do epoki i szkoły, z której wyszedł, Hartmann za pierwsze zagadnienie filozofii miał zagadnienie nie poznania, lecz bytu, nie epistemologię, lecz ontologię. W przeciwieństwie też do tej epoki i szkoły był realistą. Zajmował więc stanowisko, które, po zaniedbaniu w XIX w., w XX w. odzyskało znów zwolenników; nie był tu pionierem: przed nim był marksizm, Brentano i neotomizm, i realiści anglo-amerykańscy. Ale w sposób wyjątkowo pełny wyłożył to stanowisko. Realizm jego był nowego typu: był realizmem bezpośrednim. To znaczy uważał, że byt realny, od nas niezależny, nie jest dla nas rzeczą domysłu i wnioskowania, lecz jest nam bezpośrednio dany. Niepodobna myśleć, nie myśląc o takim czy innym bycie. Każdy akt poznania jest transcendentny, czyli ? wychodzi poza podmiot. Można, jak to czynili filozofowie XIX w., zaczynać nie od bytu, lecz od poznania, ale pojęcie poznania jest nieodłącznie związane z pojęciem transcendencji i odwołuje się do pojęcia bytu. Poznanie nie jest tylko przeżyciem podmiotu, lecz jego stosunkiem do bytu. Nie rozumie samego zagadnienia poznania, kto nie uznaje bytu niezależnego od poznającego podmiotu. Boć nie byłoby poznania, gdyby nie było bytu do poznania. Uznanie ?rzeczy w sobie” nie jest objawem stanowiska dogmatycznego, jak mówiono w XIX w., lecz właśnie krytycznego.

Stanowisko idealistyczne zwykło wytaczać trzy argumenty: 1) że każdy przedmiot jest przedmiotem świadomości, a więc nie jest poza świadomością (zasada świadomości, Satz des Beumsstseins, jak Niemcy mówią); 2) że każdy przedmiot jest przedmiotem dla jakiegoś podmiotu (zasada korelatywności); 3) że przedmioty mają sens i wartość, a poza świadomością nie ma sensu i wartości.

Na argumenty te, na których ma się opierać dowód idealizmu, odpowiada Hartmann, że same wymagają dowodu. I nie na tym, kto uznaje świat realny, lecz na tym, kto go odrzuca, ciąży onus probandi, obowiązek dowodzenia.

Metafizyka

Metafizyka ma za zadanie poznanie bytu, a więc zadanie niewątpliwie doniosłe: ale przeważnie spełniała je wadliwie. Po pierwsze, usiłowała ująć byt w całości, więc razem z tym, co w nim irracjonalne, a to właśnie nie może być poznane. Po drugie, chciała ująć go w system, a system można formować tylko za pomocą spekulacji i wtedy usuwa się spod kontroli rzeczywistości.

W filozofii wracają wciąż te same zagadnienia i spory: chociażby spór mechanizmu i witalizmu w teorii przyrody, immanencji i transcendencji w teorii poznania, determinizmu i wolności w teorii działania. Sporów tych nigdy nie można było rozstrzygnąć. Dlaczego tak się dzieje? Bo w bycie są pierwiastki irracjonalne. Ale obok nich są także racjonalne, a te są poznawalne, należy je więc wyodrębnić. Dyscyplinę, która je wyodrębnia i zajmuje się tylko pierwiastkami poznawalnymi bytu, nazywał ?ontologią”. Odróżnił ją od ?metafizyki”, która bierze sobie za przedmiot byt w całości, razem z tym, co w nim irracjonalne.

Można by sądzić, że tak rozumiana metafizyka stawia sobie zadanie beznadziejne ? tymczasem Hartmann pokazał, że i ona ma swoje możliwości. Nie może być nauką, to znaczy zespołem twierdzeń; natomiast może być zespołem zagadnień. Rozwiązać swych zagadnień nie zdoła, ale uczy je stawiać. „Wysiłki metafizyków nie posuwają naprzód rozwiązań, ale rozwijają zagadnienia. Dzieje filozofii w jej metafizycznej części są naprawdę tylko dziejami zagadnień. Ale nie jest to mało: bo gdzie jest zagadnienie, tam jest widocznie coś niewiadomego, skoro szukamy; lecz jest też coś wiadomego, skoro wiemy, czego szukamy. Może więc być postęp w zagadnieniach filozoficznych; i nawet jest tylko w nich a nie ma go w systemach filozoficznych, które wciąż powstają i padają, a nie postępują naprzód. Hartmann, jak nikt przed nim, ukazał wagę zagadnień w filozofii.

Prawdy niewątpliwe

Hartmann nie zaprzeczał, że są w bycie pierwiastki niepoznawalne, a w filozofii pierwiastki subiektywne; natomiast chciał je wyeliminować z filozofii, aby wyodrębnić z niej to, co poznawalne i obiektywne. W historii filozofii do niczego nie przykładał takiej wagi, jak do rozgraniczenia tego, co w niej uwarunkowane epoką i zajętym przez filozofa stanowiskiem, a więc subiektywne i przemijające, od tego, co ponadczasowe, niezależne od stanowiska, poznane raz na zawsze.

W klasyczny sposób przeprowadził to rozgraniczenie dla filozofii Kanta. Ze przedmiot ma być uwarunkowany przez podmiot; że tylko zjawiska są poznawalne; że rzeczy same w sobie są jedynie pojęciem granicznym; że poznanie może być wyłącznie dyskursywne, a nie intuicyjne; że może być tylko formalne, bo materia jest irracjonalna. To wszystko jest nie dowiedzione i nic nie zmusza do tego, by to uznawać. Kantowski transcendentalizm, fenomenalizm, intelektualizm i formalizm epistemologiczny ? był stanowiskiem osobistym, subiektywnym, efemerycznym.

Nie znaczy to wszakże, by osobista i efemeryczna była cała filozofia Kanta. Klasyczne odróżnienie sądów syntetycznych i analitycznych; fenomenologiczna charakterystyka czasu i przestrzeni; wskazanie na to, że poznanie wyrasta z dwu pni i odbywa się w dwóch instancjach; analiza pojęć piękna, dobra, powinności; wskazanie na aprioryczność i kategoryczność imperatywów moralnych: to wszystko jest obiektywne, niezależne od zajmowanego stanowiska, jest trwałą zdobyczą i postępem w filozofii.

A podobnie jak z Kantem, jest z innymi filozofami: niektóre ich poglądy mają trwałą wartość. I dzieje filozofii bynajmniej nie są szeregiem subiektywnych wynurzeń i pomysłów. Byle tylko wyeliminować z nich elementy subiektywne, a ukażą stałość rozwoju i postępu nie mniej niż inne nauki.

Pluralizm

Hartmann nie ograniczył się, jak tylu filozofów, do sformułowania programu i zajęcia stanowiska. Uprawiał filozofię w sposób tak szczegółowy, jak bodaj nikt od Arystotelesa i Tomasza.

Z jego realistycznego stanowiska wynikało, że skoro różnorodność jest w poznaniu, musi być też w bycie; z siebie by jej umysł nie wykrzesał. Więc też ontologia ma ustalić nie tylko to, co wszelkiemu bytowi wspólne, ale także całą jego różnorodność, jego rodzaje, postacie, odmiany. Pogląd Hartmanna można by, odwracając hasło średniowieczne, sformułować: entium varietates non sunt ciiminuendae praeter necessitatem. Jego pogląd na świat był pluralistyczny, jego obraz bytu był tak wieloraki i różnorodny, jak żadnego współczesnego myśliciela. Odróżniał wręcz w bycie rozmaite ?wymiary”: jeden wymiar stanowiły ?rodzaje” bytu, drugi ?jego ?momenty”, trzeci ? ?sposoby”, czwarty ? ?szczeble”.

Są dwa rodzaje bytu: obok realnego jest jeszcze idealny. Uznanie bytu idealnego wyznacza Hartmannowi jego miejsce wśród współczesnych realistów: był po stronie fenomenologów, na przeciwnym biegunie niż realiści o zabarwieniu naturalistycznym. Byt idealny miał za równie od naszej myśli niezależny, jak byt realny. A odróżniał dwie główne jego dziedziny: dziedzinę matematyki i dziedzinę wartości. Ponieważ byt matematyczny stanowi strukturę realnego, więc realny jest odeń zależny; czyli byt realny jest zależny od idealnego. Wynika stąd, że byt idealny jest bardziej pierwotny; natomiast nie wynika, by był bytem wyższym, jak tego chce platonizm: stanowi jedynie strukturę, a więc jedynie część bytu realnego. Bytu idealnego Hartmann nie negował, jak naturaliści, ale go też nie wynosił ponad realność, jak platonicy.

Momenty bytu są dwa: istnienie i własności. Sposobów bycia jest więcej: możliwość, rzeczywistość, konieczność. Są absolutne, jak rzeczywistość, lub względne, jak konieczność: bo jeśli coś jest konieczne, to tylko względem czegoś. Szczeblami zaś bytu są: materia, życie, świadomość, duch. Zycie jest tylko wyższym ukształtowaniem materii, natomiast świadomość jest od życia czymś zupełnie różnym, a tak samo duch jest różny od świadomości.

Wszystkie te pojęcia ? byt realny i idealny, istnienie i istota, możliwość i rzeczywistość, materia i duch ? Hartmann czerpał z tradycji filozoficznej. Ale korzystał z runa swój sposób: zestawiał je, a nie wybierał między nimi, jak tylu filozofów: nie myślał sprowadzać bytu do jednej postaci, zamykać go w jednej formule.

Duch

Duch stanowi swoistą postać bytu ? więc beznadziejne muszą być wszelkie próby, aby go zdefiniować, bo to znaczyłoby sprowadzić go do innych bytów. Natomiast można go opisać: można o nim powiedzieć, że jest bytem rzeczywistym, indywidualnym, rozwijającym się, bezprzestrzennym, ale z przestrzenią związanym, włączonym do świata realnego i wpływającym na ten świat. Występuje w dwu postaciach: jako duch osobowy i jako obiektywny. Pierwszy jest podmiotem aktów świadomości, drugi ? ich wytworem. Duchem osobowym są jaźnie, jednostki myślące i czujące, a duchem obiektywnym wiedza i sztuka, obyczaj i prawo, wiara i mowa. Są wytwarzane przez ducha osobowego, ale wyodrębniają się odeń, usamodzielniają, żyją własnym życiem, mają własne dzieje. Wbrew idealistycznej interpretacji Hegla, są indywidualne, jednorazowe, historyczne, w pełni realne. Nie byłoby ducha obiektywnego, gdyby nie było duchów osobowych, one go powołały do życia, one też tylko mają świadomość swego istnienia, ale i wzajem duch obiektywny działa na duchy osobowe, wpływa na ich myśli, kieruje ich postępkami.

Etyka

W etyce Hartmann dał tak samo jak w ontologii wyraz swojemu realistycznemu i pluralistycznemu sposobowi myślenia i swej dążności do szczegółowego opracowania tematów. Etyka jego jest najpełniejszym wykładem tego przedmiotu od średniowiecza. Hartmann przejął w niej różne pomysły Schelera, ale dał im pełne, systematyczne, szczegółowe rozwinięcie. Stanął po stronie tych, co wartości mieli za obiektywne; nie zaprzeczał zresztą, że w wielu wypadkach są przez ludzi przekształcane, ujmowane subiektywnie. Wraz ze szkołą z Cambridge i z fenomenologami przyczynił się najwięcej do przełamania panującego subiektywizmu etycznego.

Zestawienie

Hartmann był czołowym myślicielem wśród tych, którzy filozofię traktowali jako naukę szczegółową, ale nie w zależności od nauk szczegółowych; wśród tych, którzy ją pojmowali jako poznanie prawdy, nie zaś wyraz nastrojów; wśród tych, którzy od filozofii epistemologicznej wrócili do ontologicznej; wśród tych, co nie lękali się metafizyki, ale nie chcieli jej uprawiać metodą spekulatywną; wśród pluralistów, widzących różne postacie bytu, przede wszystkim byt idealny obok realnego, duchowy obok materialnego; wśród tych, którzy w okresie skrajności filozoficznych usiłowali znaleźć drogę pośrednią; wśród tych, którzy w bycie widzieli pierwiastki zarówno racjonalne, jak irracjonalne; wśród tych, którzy nie cenili systemów filozofii, natomiast cenili każdą zdobytą przez nią poszczególną prawdę.

Źródło: W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, T.3, Warszawa 2005.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *