Życie
Franz Brentano (1838-1917), Niemiec, pochodzący z rodziny włoskiej, naturalizowany potem w Austrii, był pierwotnie księdzem katolickim. Porzuciwszy stan duchowny, był w latach 1866-1873 profesorem filozofii na Uniwersytecie Würzburskim, potem zaś przez parę lat na Wiedeńskim i w tym krótkim czasie pozyskał licznych uczniów. Z obu katedr zrezygnował i potem już tylko jako docent prywatny wykładał w Wiedniu. Zaprzestawszy i tego, osiadł we Florencji. Mimo że utracił w późniejszym wieku wzrok, nie przestał do końca pracować i ulepszać swe poglądy.
Postawa jego wobec wiedzy i życia była na wskroś intelektualistyczna: jak klasyczni filozofowie greccy, nie tylko fałsz, ale i zło uważał za wynik wadliwego myślenia. Usposobienie niechętne wobec mistyki i objawień było jedną z przyczyn jego zerwania z Kościołem: wyznawał chrystianizm deistyczny, bez tajemnic. Pełen zaufania do umysłu ludzkiego, był przekonany, że wszystkie antynomie i trudności filozofii mogą być rozwiązane, że nie ma przeciwieństwa między myślą a doświadczeniem, że można pogodzić Leibniza i Locke’a.
Pisma
Pisał dużo, wydawał bardzo niewiele. Psychologie vom empirischen Standpunkte z 1874 r., której ukazał się jedynie pierwszy tom, pozostała jego dziełem głównym i najobszerniejszym. Tą niedokończoną książką zdołał jednakże oddziałać na dzieje psychologii, podobnie jak na dzieje etyki krótkim odczytem Vom Ursprung der sittlichen Erkenntnis, ogłoszonym jako broszura w 1889 r. Najwięcej prac ogłosił o Arystotelesie: poświęcił mu dwie pierwsze swoje książki z 1862 i 1867 r., a także dwie ostatnie, ogłoszone blisko w pół wieku później, w 1911 r. Jego spuścizna rękopiśmienna, wydawana od 1924 r. przez uczniów, rozmiarami znacznie przewyższa prace drukowane za życia: zawiera nie tylko uzupełnienie, ale również istotną modyfikację dawniejszych poglądów.
Poprzednicy
Niezależny umysł Brentany nie poddał się współczesnym mu prądom filozoficznym; jak mało który myśliciel był wolny od cech swojej epoki. Natomiast nawiązał do bliskich sobie poglądów dawniejszych wieków. Jako teolog studiował filozofię na Arystotelesie i scholastykach: ściślej mówiąc, studiował ją na scholastykach, a potem sam cofnął się do ich źródła, Arystotelesa. Przejął ich sposób myślenia i wiele pojęć, które od wieków wyszły z użycia: gdy ich użył w wieku XIX, wydały się nowe. I cały sposób jego myślenia był dla jego współczesnych nowością, nawet w tym, w czym tylko powracał do dawnych czasów.
Pojęcia Arystotelesowsko-scholastyczne miał wspólne z zaczynającym się właśnie prądem neotomistycznym, ale ten starał się kontynuować dawne poglądy, podczas gdy Brentano rozwijał je po swojemu. Miał scholastyczna kulturę, ale nowoczesną, empiryczną postawę umysłu. Był daleki od pozytywizmu, ale jeszcze dalszy od spekulatywnej metafizyki. Walkę z metafizyką niemiecką miał za zadanie swego życia; a także walkę z kantyzmem, z którym ten realista nie mógł być w zgodzie. ?Mam całą filozofię Kantowską” ? pisał ? ?za pomyłkę, która doprowadziła do jeszcze większych błędów i w końcu do zupełnego chaosu w filozofii”.
Poglądy
Psychologia opisowa
Nie uznawał innej wiedzy poza oparta ni doświadczeniu. Jeśli istnieją twierdzenia prawdziwe a priori, to tylko ex tertninis, czyli wynikające z samych terminów, czysto formalne, analityczne. Inne prawdziwe twierdzenia ogólne mogą być uzyskane tylko przez indukcję. Wiedza polega tylko na jednostkowych stwierdzeniach. Filozofia, jeśli ma stanowić rzetelną wiedzę, musi również być empiryczna. I był przekonany, że nią być może. Może się bowiem oprzeć na psychologii, która się opiera na doświadczeniu. Mianowicie na doświadczeniu introspekcyjnym, wewnętrznym.
Do opracowania empirycznej psychologii Brentano przystąpił prawie jednocześnie z Wundtem, ale psychologia jego miała odmienny charakter. Sam przedmiot doświadczenia wewnętrznego rozumiała inaczej. Odróżniwszy bowiem w przeżyciach treści od aktów (np. w przeżyciach akustycznych ? dźwięk usłyszany od słyszenia dźwięku), kładła nacisk na akty. Tymczasem większość ówczesnych psychologów, z Wundtem na czele, uwzględniała właśnie tylko treści psychiczne, a o aktach twierdziła, że nie możemy ich obserwować i przeto uczynić przedmiotem nauki. Tak było właściwie już od Kartezjusza i Locke’a: od nich psychologia zajmowała się wyłącznie treściami świadomości, widzianymi barwami, słyszanymi dźwiękami; świadomość rozumiała jako zespół takich treści. Dla Brentany zaś barwy i dźwięki nie należały wcale do psychologii, bo nie były w ogóle niczym psychicznym, lecz przedmiotami fizycznymi, ku którym zwrócone są akty psychiczne. Świadomość była dlań zespołem nie treści, lecz aktów: składała się nie z barw czy dźwięków, lecz z aktów widzenia czy słyszenia.
Odróżniał w psychologii dwa działy: opisowy i wyjaśniający. I widział, że dział opisowy jest zaniedbany i że to jest źle, bo psychologia przystępuje do wyjaśnienia faktów, zanim je jeszcze dokładnie stwierdziła. Od czasu Brentany zmieniło się wiele i czysty opis doszedł w psychologii do głosu, ale że się tak stało, było w znacznej mierze jego zasługą.
Opis psychologiczny, jak go rozumiał Brentano, nie miał przedstawiać określonych przeżyć określonego człowieka. Przeciwnie, miał być opisem ogólnym i syntetycznym. Miał kłaść nacisk na stałe postacie życia psychicznego, na ogólny charakter każdej z nich. Dlatego też psychologia Brentany przykładała tak wielką wagę do ogólnych określeń i klasyfikacji. Było to w duchu Arystotelesa: opierać pojęcia na doświadczeniu, ale dążyć do pojęć najogólniejszych.
Intencjonalność zjawisk psychicznych
Brentano ustalił przede wszystkim, jaka jest wspólna cecha wszystkich zjawisk psychicznych, wszystkich aktów. Cechą tą jest, że są skierowane ku jakimś przedmiotom: widzimy barwy, słyszymy dźwięki, wypowiadamy twierdzenia zawsze o takich czy innych przedmiotach. Tę cechę aktów psychicznych, znaną już scholastykom, Brentano nazwał, stosując termin scholastyczny, ?intencjonalnością” (od intendere, kierować). Każdy akt psychiczny jest ?w stosunku intencjonalnym” do swojego przedmiotu, jest to cecha wspólna wszystkim aktom psychicznym, i tylko im: ona je odróżnia od zjawisk fizycznych. Znaczy to, że każdy akt świadomości wykracza poza świadomość, ku przedmiotom, które są w stosunku do niej transcendentne. Jest to fakt sui generis, bez żadnej analogii w świecie zewnętrznym.
W teorii poznania trzeba po prostu fakt ten stwierdzić, a nie mówić, jak przeważnie czyniono, że istnienie rzeczy jest hipotezą, że świadomość się z nimi nie styka.
To proste stwierdzenie pociągało za sobą doniosłe konsekwencje. Mianowicie tylko akty, jako mające naturę intencjonalną, są psychiczne: natomiast przedmioty tych aktów nie mają jej i nie są psychiczne. Tylko akty należą do świadomości, ale nie ich przedmioty; tylko akty są świadomości immanentne, przedmioty zaś ich są transcendentne. Stwierdzenie to obalało idealizm subiektywny, ukazywało złudność jego argumentu, który wielu nowożytnym myślicielom wydawał się nie do odparcia: że przedmioty postrzegane przez nas są naszymi postrzeżeniami, więc należą do naszej świadomości, więc są psychiczne. Analiza aktów psychicznych doprowadziła Brentanę do realizmu: a było to w okresie skłonnym do subiektywnego idealizmu.
Brentano sądził, że akty psychiczne mogą mieć przedmioty najróżnorodniejsze: zarówno idealne, jak realne, zarówno abstrakcyjne, jak konkretne. W późniejszych natomiast latach dość nieoczekiwanie ograniczył ten pogląd: zaczął twierdzić, że przedmiotem aktów są zawsze tylko rzeczy realne, konkretne. Nic innego nie znamy i nie mamy żadnych danych, by istniało. Istnieją rzeczy realne, ale tylko one. Z realizmem epistemologicznym Brentano połączył nominalizm: co nie jest konkretną rzeczą, jest tylko pustym słowem.
Podział zjawisk psychicznych
Skoro intencja stanowi cechę wspólną zjawisk psychicznych, to jest tych zjawisk tyle rodzajów, ile jest rodzajów intencji. Na tej podstawie dokonał Brentano podziału zjawisk psychicznych. Dokonał go z wynikiem nieoczekiwanym: bo podział jego był zupełnie inny od tego, który był od dawna i po-wszechnie przyjęty. Ten dawny podział dzielił mianowicie zjawiska psychiczne na zjawiska poznania, uczucia i woli: powstał w XVIII w., rozpowszechnił się najwięcej przez pisma Kanta i odtąd właściwie nie był kwestionowany. Dopiero Brentano zakwestionował go, i to podwójnie.
Najpierw wskazał, że to, co zwykło się nazywać ?poznaniem”, obejmuje dwa różne rodzaje aktów psychicznych: przedstawianie i sądzenie. Są tak różne, że niepodobna jednego sprowadzić do drugiego. Do przedstawień nie stosuje się bowiem przeciwstawienie prawdy i błędu; nie są i nie mogą być prawdziwe ani fałszywe, skoro nic nie twierdzą. A jeśli się je czasem nazywa prawdziwymi i fałszywymi, to tylko w tym znaczeniu, że mówi prawdę lub błądzi ten, kto w sądach wypowiada to, co było treścią jego przedstawień. Kto posiada wyobrażenie Chimery, ten jeszcze nie błądzi; błądzi dopiero ten, kto twierdzi, że Chimera istnieje w rzeczywistości; a prawdę mówi ten, kto stwierdza, że Chimera jest jego wyobrażeniem. Prawda i błąd powstają dopiero w sądzie: bo w przeciwieństwie do przedstawienia jest on aktem uznania lub odrzucenia, a dopiero uznając coś lub odrzucając, twierdząc lub zaprzeczając, wypowiadam prawdę lub błądzę. Różnica ta zmusza do oddzielenia przedstawień i sądów jako różnych rodzajów zjawisk psychicznych.
Natomiast to, co tradycyjny podział traktował jako dwa różne rodzaje ? uczucie i wolę ? w oczach Brentany okazało się jednym i tym samym. Uciecha i smutek, postanowienie i zaniechanie, choć jedne nazywane bywają uczuciami, drugie zaś aktami woli, są w osnowie swej jednym i tym samym, mianowicie aktami interesowania się przedmiotem, interesowania w sensie dodatnim lub ujemnym, upodobania lub niechęci. Toteż łączył je pod nazwą zjawisk emocjonalnych lub ?aktów miłości i niechęci”. Są one, podobnie jak sądy, aktami wyboru: uznają coś lub odrzucają. Mianowicie uznają albo odrzucają wartość rzeczy, jak sądy uznają albo odrzucają ich istnienie.
W ten sposób Brentano doszedł do nowego trójpodziału zjawisk psychicznych: podziału na przedstawienia, sądy i zjawiska emocjonalne (?akty miłości i niechęci”). Tym trzem rodzajom zjawisk przyporządkowywał trzy tradycyjne idee: piękna, prawdy i dobra. Mianowicie piękno miał za doskonałość przedstawienia, prawdę za doskonałość sądu, a dobro za właściwy stosunek do miłości i niechęci. Każdemu z nich też odpowiada inna nauka filozoficzna: estetyka, logika i etyka. Nauki te w jego przekonaniu mają do czynienia nie z faktami, lecz z normami: estetyka z normami przedstawiania, logika ? sądzenia, etyka ? miłości i niechęci. Toteż przypisywał naukom filozoficznym charakter normatywny.
Oczywistość
Aby móc wskazywać normy prawdy, trzeba posiadać jakieś jej kryterium, które pozwoli ją odróżnić od fałszu. Cóż tedy stanowi kryterium prawdy? Naturalną odpowiedzią jest ? że dowód. Prawdą jest sąd, który jest dowiedziony. Każdy dowód zakłada jednak przesłanki, które częstokroć przyjmuje się bez dowodu. Wprawdzie one mogą być z kolei dowodzone, ale ostatecznie trzeba przyjąć przesłanki bez dowodu, bo inaczej trzeba by dowodzić w nieskończoność. Musi więc istnieć jakieś kryterium pozwalające pewne przesłanki nie dowiedzione rozpoznać jako prawdziwe. I musi ono tkwić w samych tych przesłankach, jeśli bowiem prawdy ich nie gwarantuje dowód, to muszą same przez się być przekonujące.
Brentano pierwotnie przyjął najzwyklejsze, ?adekwacyjne” kryterium prawdy, wedle którego prawda jest zgodnością umysłu z rzeczą, czyli prawdziwe jest twierdzenie odpowiadające rzeczywistości. Potem wszakże zdał sobie sprawę z tego, że kryterium to prowadzi do błędnego koła: sąd jest prawdziwy, gdy odpowiada rzeczy, ale o tym, jaka jest rzecz, wiemy, tylko jeśli mamy o niej sąd prawdziwy. Ta sama trudność tkwi również w drugim rozpowszechnionym w teorii poznania kryterium, mianowicie w kryterium kantystów: że prawda jest zgodnością sądu z prawami umysłu. I tu niepodobna uniknąć błędnego koła. W ogóle niepodobna go uniknąć, jeśli dla ustalenia prawdziwości sądu trzeba sąd ten z czymkolwiek porównywać. Można go zaś uniknąć, tylko jeśli kryterium jest w samym sądzie, czyli jeśli sąd sam przez się nie pozostawia wątpliwości co do swej prawdziwości. Lub inaczej mówiąc, jeśli sąd ? jest oczywisty. Kryterium prawdy nie leży więc w zgodności sądu z rzeczywistością, lecz w jego oczywistości. W myśl tego kryterium prawdziwymi są sądy oczywiste oraz te, które z oczywistych wynikają.
Był to jeden z najistotniejszych, jeśli nie najistotniejszy punkt w filozofii Brentany, a zarazem ten, który oddzielał go od większości współczesnych mu filozofów. Uważano bowiem wówczas prawie powszechnie, że oczywistość jest sprawą wyczucia, które mu nie ufano ? i dlatego szukano innego kryterium prawdy, pomijając to najnaturalniejsze. Brentano zaś spostrzegł, że jest to nie tylko najnaturalniejsze, ale jedyne możliwe kryterium. Oczywistość nie jest kwestią wyczucia podmiotu, lecz cechą niektórych sądów.
Pewne sądy są istotnie oczywiste: nie możemy im odmówić prawdziwości ani nawet zrozumieć, by mogły nie być prawdziwe, doznajemy przymusu wewnętrznego, aby je za prawdziwe uznać. Gdy zaś są oczywiste, to nie ma sensu domagać się już dla nich uzasadnienia: mogłoby ono co najwyżej polegać na odwołaniu się do innych oczywistości. Można tylko po prostu przyjąć je albo nie przyjąć: to kwestia zaufania do umysłu. Ale jeśli się ich nie przyjmie, to nie ma sposobu rozpoznania prawdy. Natomiast przyjęcie ich nie tylko daje kryterium prawdy, ale również uwalnia, jak sądził Brentano, od relatywizmu, odwiecznego Protagorejskiego relatywizmu. Nie każdy człowiek jest miarą rzeczy, jak chciał Protagoras, lecz ten tylko, który sądzi z oczywistością, a między tymi, co sądzą z oczywistością, nie ma rozbieżności. To jest ?punkt archimedejski”: Brentano oparł na nim całą swą filozofię.
Podobnie jak Leibniz, Brentano odróżniał dwie klasy sądów: o faktach i o stosunkach, vérités défait et de raison. W obu zaś istnieją sądy oczywiste. Z sądów o faktach oczywiste są te, które dotyczą doświadczenia wewnętrznego, własnych aktów. Ze coś wyobrażamy sobie czy czujemy, to wiemy z całą pewnością, z przekonaniem nieodpartym. Każdemu bowiem przeżyciu towarzyszy (wtórna) świadomość własnego aktu: postrzegając np. konia, mam zarazem świadomość, że go spostrzegam. Tę samą oczywistość, co sądy doświadczenia wewnętrznego, posiadają również pewne sądy o stosunkach, mianowicie zasady logiczne, jak zasada sprzeczności.
Skrajny empiryzm niesłusznie ogranicza oczywistość do doświadczenia, a skrajny racjonalizm niesłusznie ograniczają do zasad: w obu wypadkach oczywistość jest ta sama.
Natomiast sądy doświadczenia zewnętrznego są pozbawione oczywistości: jest zawsze możliwe, że się mylimy, wywodząc nasze postrzeżenia z działania zewnętrznych przyczyn. Gdy np. widzę konia, to nie jest oczywiste, że rzeczywiście koń stoi przede mną, może to być również halucynacja. Jeśli jednakże nie ma w postrzeżeniach zewnętrznych oczywistości, to jest przynajmniej, jak mówił Brentano, ?oczywiste prawdopodobieństwo”; jest oczywiście prawdopodobne, że nasze postrzeżenia pochodzą z przyczyn zewnętrznych, z realnego świata, a nie z naszej własnej aktywności, bo to je właśnie odróżnia od aktów woli lub wyobraźni. Tak samo jest rzeczą oczywiście prawdopodobną, iż świat zewnętrzny nie jest chaosem, lecz podlega prawu przyczynowości, a prawdopodobieństwo to rośnie jeszcze wraz z doświadczeniem ? bo prawidłowość świata przyjmujemy hipotetycznie, ale doświadczenie ją potwierdza.
Stanowisko Brentany miało wielu poprzedników: było zgodne nie tylko z Arystotelesem, ale i z Kartezjuszem, który wszak posługiwał się kryterium oczywistości, gdy przyjmował, że prawdziwe jest to, co jest jasne i wyraźne. Natomiast był Brentano w niezgodzie z Kantem i kantystami, którzy przeważali za jego czasów. Nie tylko odpowiedzi jego były inne niż Kanta, ale także i zagadnienia. Kant, czerpiąc swe pojecie poznania z matematyki, rozumiał poznanie jako twór umysłu ? musiał więc też pytać, jak twór taki może się stosować do rzeczywistości. Dla Brentany pytanie to było zbędne; sprowadzało się ono w gruncie rzeczy do tego: na czym opieram przekonanie, że me przekonania są prawdziwe? Odpowiedź na nie mogłaby znów tylko odwołać się do przekonań.
Reforma logiki
Sąd zwykło się rozumieć jako połączenie dwu przedstawień, podmiotu i orzeczenia. Takie rozumienie sądu, na pozór proste i naturalne, Brentano podał jednak w wątpliwość. Skłoniły go do tego sądy egzystencjalne typu ?A jest” i ?Nie ma A”, nie mające orzeczeń. Uznajemy w nich i odrzucamy nie połączenie A z cechą istnienia, lecz ? samo A. Jeśli zaś istnieją niektóre sądy, które nie są połączeniem przedstawień, to połączenie przedstawień nie jest osnową sądu. Osnową sądu może być tylko to, co występuje również w sądach egzystencjalnych i we wszystkich w ogóle sądach. A więc: uznanie lub zaprzeczenie jakiegoś przedmiotu. To znaczy: sądy mają naturę ?tetyczną” (ustanawiającą, że coś jest), nie zaś syntetyczną (zestawiającą to, co jest).
W myśl tego rozumienia sądu każde zdanie kategoryczne można bez zmiany jego sensu przekształcić w egzystencjalne. Zdanie ?pewien człowiek jest chory” znaczy tyleż, co ?jest chory człowiek”; zdanie ?żaden człowiek nie jest nieśmiertelny” tyleż, co ?nie ma nieśmiertelnego człowieka”. Stąd wypływała szczególna konsekwencja: że żaden sąd twierdzący nie jest ogólny, a żaden przeczący nie jest szczegółowy. A więc logika tradycyjna błądziła rozprawiając o sądach ogólnotwierdzących i szczegółowoprzeczących. Nie jest to zaś sprawa małej wagi: wynika z niej bowiem również, że wszystkie sądy a priori, jako ogólne, są przeczące, nawet zasada tożsamości. Jeśli wydaje się inaczej, to dlatego, że językowo mają formę twierdzącą. Gdy mówię ?wszystkie trójkąty mają sumę kątów 2 D”, to znaczy innymi słowy, że nie ma innego trójkąta, jak właśnie taki. Sąd ten nie mówi o istnieniu trójkąta, lecz o tym, że jeśli trójkąt istnieje, to nie może tej własności nie posiadać. I podobnie jest ze wszystkimi innymi sądami a priori.
Był to pierwszy od wieków bunt przeciw logice Arystotelesowskiej. Okazało się, że można rozumieć inaczej to, co zdawało się od wieków ustalone definitywnie.
Reforma etyki
Oceny są zjawiskiem równoległym do sądów: są również zajęciem pewnej postawy, dodatniej lub ujemnej, wobec rzeczy. I tu, tak jak w sądach, zawsze jedna tylko postawa może być słuszna: jeśli słuszne jest upodobanie w jakiejś rzeczy, to nie może być jednocześnie słuszna niechęć do niej. Jak to, co wywołuje słuszny sąd, nazywamy prawdą, tak to, co wywołuje słuszne upodobanie, nazywamy dobrem. Jak nie wszystkie sądy, tak też nie wszystkie nasze upodobania są słuszne. Jednakże są między nimi i takie, którym nawet towarzyszy nieodparte poczucie słuszności. Czym jest oczywistość dla teorii prawdy i poznania, tym to poczucie słuszności jest dla teorii dobra i postępowania. Tam tylko mamy pewność, gdzie mamy to poczucie, ale wtedy mamy pewność zupełną, że upodobanie jest słuszne. I w etyce tedy bezpośrednio oczywiste, nieodparte przekonanie jest również miarą wszelkiej słuszności i podstawą całej wiedzy.
Występuje ono nieczęsto. Jednakże mamy je wobec dóbr fundamentalnych, mianowicie wobec moralnych, umysłowych i hedonicznych. A niekiedy mamy je także przy przekładaniu jednych dóbr ponad inne: z poczuciem pewności przekładamy każde dobro ponad zło, a dobro złożone z wielu dóbr nad jakikolwiek z jego składników. Natomiast nie posiadamy nigdy tego poczucia, gdy porównujemy dobra jakościowo różne: nikt nie zdoła powiedzieć, czy lepsza jest wiedza od szlachetnej miłości, czy też jest od-wrotnie. I nie może być inaczej: bo wszystkie dobra są skończone i wartość ich zależy także od ich ilości.
Zadanie moralne polega po prostu na tym, by dobra mnożyć: dobra swoje i cudze, teraźniejsze i przyszłe. Przyczyniać się do potęgowania dobra na świecie ? jest to oczywiście słuszny cel życia: ?Jest to jedyny kategoryczny imperatyw, od którego wszystkie inne zależą”. Jak teorię poznania, tak też i etykę Brentano pojął zupełnie inaczej niż Kant, prościej i nie tylko formalnie.
Filozofia a psychologia
Już przy habilitacji Brentano wybrał sobie do obrony tezę, że metoda filozofii jest ta sama, co nauk przyrodniczych: vera philosophiae methodus nulla alia nisi scientiae naturalis est. Intencją jego wszakże nie była obrona naturalizmu, lecz sprzeciw wobec poglądu, jakoby filozofia posiadała jakieś własne metody, spekulatywne czy transcendentalne, nie używane przez inne nauki. Był zdania, że dla wszystkich nauk jest naprawdę jedna metoda, która tylko w pewnym stopniu może być dostosowywana do odrębności przedmiotu.
W każdym razie normalną nauką o normalnej metodzie jest psychologia. Ona zaś, i tylko ona, rozwiązuje zagadnienia filozoficzne ? tak samo logiczne, jak etyczne. Bo w doświadczeniu wewnętrznym znajduje fakty oczywiste, stanowiące miarę prawdy i dobra. Filozofia, opierając się na psychologii, nie staje się przez to subiektywna i względna; przeciwnie, właśnie w psychologii, w stwierdzonych przez nią oczywistościach znajduje broń przeciw subiektywności i względności. Wyprowadzenie miary prawdy i dobra z analizy aktów psychicznych nie znaczy bynajmniej, by prawda i dobro były od aktów psychicznych zależne. Oparcie się na psychologii nie prowadzi do psychologizmu.
Psychologia jest podłożem filozofii. Szczytem jej mogłaby być metafizyka; realistyczne stanowisko Brentany otwierało do niej drogę. Wszakże na nią nie wszedł. Ograniczył się do przygotowawczej opisowej filozofii, w której poddał analizie naczelne pojęcia, jakimi musi się posługiwać metafizyka: pojęcia istnienia, substancji, przyczynowości.
Historia filozofii
Brentano był jednym z licznych myślicieli XIX w., którzy usiłowali znaleźć ogólną formułę rozwoju filozofii, ująć filozoficznie także i historię filozofii.
Według niego filozofia w każdym ze swych wielkich okresów przechodzi 4 fazy: najpierw fazę rozkwitu, potem zaś trzy fazy upadku. W pierwszej z tych trzech faz traci zainteresowania teoretyczne i podporządkowuje się celom praktycznym, w drugiej traci zaufanie do własnych sił i wpada w sceptycyzm, a w trzeciej ? nie umiejąc inaczej zaspokoić swej żądzy poznania, ucieka się do tajemniczych intuicji, wpada w mistycyzm.
Schemat ten Brentano przeprowadził dla wszystkich trzech okresów filozofii europejskiej. Starożytna miała swą fazę rozkwitu aż do Arystotelesa, potem zaś przeszła przez praktycyzm u stoików i epikurejczyków, przez sceptycyzm u pirronistów i przez mistycyzm u neopitagorejczyków i neoplatończyków. Podobnie średniowieczna: miała swój rozkwit aż do Tomasza z Akwinu, fazę praktyczną u skotystów, sceptyczną u okhamistów, mistyczną u Eckharta i Kuzańczyka. W nowożytnej zaś rozkwit filozofii trwał od Bacona do Leibniza, po czym nabrała charakteru praktycznego w Oświeceniu francuskim, sceptycznego u Hume’a, a mistycznego u Kanta, Fichtego, Schellinga, Hegla. Ci ostatni dosięgli, w przekonaniu Brentany, dna upadku.
Zestawienie
Filozofia Brentany wyróżniała się tym, że obierała subiektywny punkt wyjścia, a dochodziła do wyników obiektywnych. Brentano był przeświadczony, że rozstrzygnął odwieczny spór o subiektywizm: spór Protagorasa i Platona. Rozstrzygnięcie to polegało na tym, że nie każdy człowiek jest miarą wszechrzeczy, ale jest nim człowiek wydający sądy oczywiste. Dokonał rzeczy wyjątkowej dla XIX w.: uniknął minimalistycznego ograniczenia filozofii, nie wpadając jednak w spekulatywną metafizykę. Rola jego była podobna do tej, jaką w początku wieku odegrał Maine de Biran: choć bardzo różni typem umysłu, umieli obaj tak samo w tym stuleciu walki minimalizmu z maksymalizmem znaleźć rozwiązanie pośrednie; tamten idąc po linii Augustyna, ten zaś wróciwszy do linii Arystotelesa.
Brentano nie tylko usiłował odwrócić ogólny kierunek filozofii XIX w., ale też zapoczątkował wiele spraw szczegółowych: wyodrębnienie psychologii opisowej od genetycznej; oddzielenie w niej aktów psychicznych od treści; oparcie wiedzy na kryterium oczywistości; odnowienie nauki o intencjonalności aktów psychicznych; nową klasyfikację zjawisk psychicznych; nową interpretację logiki formalnej; nową idiogeniczną teorię sądów; nowe uzasadnienie etyki.
Rozwój
W latach 1905-1910 w poglądach Brentany dokonała się zasadnicza przemiana: tezę swą o intencjonalnym charakterze przeżyć zwęził w tym sensie, że są one intencjonalnie skierowane wyłącznie ku realnym, konkretnym rzeczom. Mogą być skierowane ku fikcjom (jak np. gdy myślimy o centaurach), ale fikcje te mają również postać rzeczy, a nie abstrakcyj. Zajął stanowisko nazwane przez T. Kotarbińskiego ?reizmem”. Innych przedmiotów niż realne nie znamy, są to tylko nazwy, którym materialnie i psychologicznie nic nie odpowiada: przyjmując ich istnienie, padamy ofiarą języka. Nie ma bytów idealnych, pojęcie rzeczy jest pojęciem najogólniejszym, obejmującym wszystko, co istnieje.
Szkoła
Brentano uchodził pierwotnie wśród swych współczesnych za myśliciela anachronicznego, za pozostałość średniowiecza. Jednakże zdołał pociągnąć za sobą cały zastęp uczniów, a wpływ jego z latami nie malał, lecz rósł. Głównym ośrodkiem jego wpływów była Austria, zwłaszcza uniwersytety w Grazu i Pradze, ale wpływy te sięgały i dalej. Od niego wywodzą się różne prądy filozoficzne z końca XIX i początku XX wieku, jak ?fenomenologia”, ?teoria przedmiotów” i inne próby filozofii opisowej, dokładnie analizującej fakty, a nie angażującej się w kwestie metafizyczne.
Uczniowie jego rozeszli się w dwu przeciwległych kierunkach. Jedni poszli za wczesnym Brentaną, który swą teorią intencjonalności rozpętał rozważania nad różnorodnymi nierealnymi przedmiotami, drudzy zaś za późnym, który te rozważania potępił tak stanowczo, jak nikt inny. Do pierwszych należeli trzej profesorowie prascy. A. Marty, Chr. v. Ehrenfels i A. Hófler, którzy rozwijali wczesne poglądy Brentany, pierwszy głównie na polu filozofii mowy, drugi teorii wartości, a trzeci psychologii. Przede wszystkim zaś należał do tej grupy A. Meinong (1853-1920), profesor w Grazu; usiłował on utworzyć nową naukę filozoficzną, którą nazywał ?teorią przedmiotów”, a która miała mieć zakres szerszy jeszcze od metafizyki, bo miała obejmować przedmioty nierealne, tak samo jak realne. Ale również psychologia C. Stumpfa i fenomenologia E. Husserla noszą piętno wcześniejszych idei Brentany Inni natomiast uczniowie Brentany stali się wyznawcami późnej, reistycznej jego teorii. Najczynniejszy z nich był O. Kraus, profesor praski. Był on tym, który założył w Pradze archiwum Brentany i Towarzystwo jego imienia.
Uczniem Brentany był Kazimierz Twardowski. Dzięki niemu poglądy Brentany uzyskały w filozofii polskiej w początku XX w. wpływ rozległy, rozleglejszy jeszcze niż w filozofii innych krajów.
Źródło: W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, T.3, Warszawa 2005.